wtorek, 10 marca 2015

M. Gretkowska, Obywatelka

 Jej proza szokowała śmiałymi scenami erotycznymi. Mówiąc o niej "pisarka", automatycznie dodawano "skandalistka”. Niedawno na czele Partii Kobiet chciała podbić sejm. Kulisy tej próby Manuela Gretkowska opisuje w wydanej właśnie Obywatelce. O tym, że w Polsce łatwiej jest mówić o seksie niż o prawach kobiet, opowiada Agnieszce Sztyler. Manuela Gretkowska wita mnie w ogrodzie przed drewnianym dworkiem. Mieszka w nim z Piotrem i ich córką Polą. Mówi, że żyją tu trochę tak, jak Dzieci z Bullerbyn. Jest jeszcze kilkumiesięczna Mimi - owczarek szetlandzki. W rankingu psiej inteligencji zajmuje trzecie miejsce. Pisarka żartuje, że wybierając mądrzejszego, ryzykowałaby kompromitację. Mam przed sobą kobietę w bieli - sukni i włosów. Spodziewałam się ujrzeć demoniczną skandalistkę, a teraz przywodzi mi na myśl raczej anioła. Mówi się, że Gretkowska prowokowała erotyką, teraz prowokuje siwymi włosami. Nie można odmówić jej pasji i zaangażowania w życie społeczne podczas ostatnich lat, ale nie można także powiedzieć o "Obywatelce", że to książka dobra. Chociaż stanowi niezwykle dynamiczny i wnikliwy zapis pierwszych miesięcy tworzenia i funkcjonowania w Polsce Partii Kobiet, jest tekstem stronniczym oraz nadmiernie podporządkowanym emocjom. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz